Nie pisze, bo wyemigrowalam. Mial byc to wyjazd kilkumiesieczny, ale juz wiem, ze do Polski nie wroce.
Mam tu prace, a w Polsce nie mialam. W Polsce nie moglam dostac sie nawet na glupie staze, tutaj jestem odpowiedzialna za powazne projekty. W Polsce gdy malo zarabialam, nic nie odkladalam. Tu zawsze da sie odlozyc, chociaz wszystko drogie. W Polsce poniewaz jestem mloda dziewczyna, wykluczono mnie. Tutaj, czuje sie potrzebna.
Rozumiem marsze "oburzonych", choc nie wiem zupelnie czemu oburzaja sie osiemnastoletnie dzieciaki, ktore jeszcze nic nie widzialy, jeszcze nie wiedza jak ciezko im bedzie pozniej.
Chcialabym by wszyscy sie "oburzali", bo ja mieszkajac w Polsce bylam "oburzona", bylam wkurwiona, bylam sfrustrowana. To jest wielka frustracja, gdy jestes swietnie wyksztalcony, duzo robiles w przeszlosci, masz mnostwo zapalu, a wszedzie klody pod nogi, i brak pracy, i nie ma pieniedzy. jak sie dostaje non-stop w tylek, i zero marchewki, tylko kij. Ja juz tego kija nie chce, nigdy, przenigdy. Zycie w Polsce w porownaniu z zyciem tu, jest jak jakas ciagla mordega, z systemem, z ludzmi i z instytucjami.
Chcialabym, by zmieciono ten system, ktory jest w Polsce. Nie rozumiem, dlaczego ludzie nie wychodza na ulice. Znam wielu takich jak ja, ktorzy siedza w domach, u rodzicow i nic nie robia. Ja mialam szczescie, po roku wysylania CV zagranice, dostalam szanse. I juz jej nie wypuszcze z rak.
Wyjechalam i nie wracam. Chce zyc w kraju, gdzie ludzie traktowani sa jak ludzie, ktory wspiera rodzine, i podatnikow, gdzie mozna godnie zyc.
Ciesze sie, ze zylam w Polsce, bo dzieki temu widze roznice, widze jak inni maja latwiej, tylko dlatego, ze urodzili sie gdzie indziej. Oni tego nigdy nie docenia. Ja bede to widziec zawsze.
Oburzajcie sie, bo jest na co. Oburzajcie sie, zeby cos sie zmienilo! Siedzac bezczynnie, nic nie zmienimy.